Więc tak! Jestem nowa w całym tym blogowaniu i w ogóle, i tak się składa, że jestem niesamowicie wstydliwa i niepewna co do swoich opowiadań. Więc, jeśli coś jest nie tak, proszę, napiszcie, i jeśli Wam się spodobało, to tym bardziej napiszcie.
I o opowiadaniu: początkowo miał być to tylko one shot o Taehyungu i Jungkooku, ale wyszło łamiące serce kilka rozdziałów. Enjoy!
Kto by pomyślał, że jeden uśmiech może tyle zmienić?
Wiadomo, każdy uśmiecha się odrobinę inaczej. U jednych można w uśmiechu odnaleźć odrobinę goryczy, w innym słodkie zapomnienie. Jednych uśmiech daje odczucie podobne do pierwszego dnia wiosny, gdy wszystko kwitnie i wraca do życia, inny natomiast pierwszego dnia zimy, gdy najlepszym rozwiązaniem jest usiąść przy rozpalonym kominku z kakaem, które przyjemnie grzeje w dłonie. Czasem uniesione kąciki ust do góry mogą dawać nadzieję, a inne uświadamiać nas w beznadziejnym położeniu czy przegranej, która po czasie wyjdzie nam na dobre.
Jednak, zawsze znajdzie się ten jeden uśmiech. Jeden uśmiech który zmieni wszystko. Pogląd na świat, kierunek myśli... Zawróci w głowie nie dając już mapy do drogi powrotnej.
Taehyung raz zobaczył ten uśmiech. Raz zobaczył jak świat zatrzymuje się w miejscu, jak istnieje tylko ten idealnie biały rząd zębów, układających się w niesamowity uśmiech. I Taehyung wiedział, że tak łatwo nie odpuści, by na uśmiech Nieznajomego mógł spoglądać każdego dnia.
A jak człowiek się uprze, to dzieją się rzeczy niemożliwe. Letni wieczór, pociąg i przedział prawie całkiem pusty. Taehyung starał skupić się na piosence która dudniła mu w słuchawkach, jednak drzwi co chwilę rozsuwały się i zasuwały. Rany, ile można? Wchodzą, wychodzą, pociąg rusza za dwie minuty. Dwie minuty wchodzenia i wychodzenia. Co by się zmieniło, gdyby usiedli tu? Czy ich losy potoczyłyby się inaczej? Taehyung myślał dużo. O każdej osobie która mignęła mu przed oczami w trakcie tych przygotowań. Jednak nie dochodził do zbyt wielu wniosków, co ciągnęło go w dół i z pewnością musiał nad tym poćwiczyć. I ni stąd ni zowąd nadarzyła się okazja. Nie do przegapienia. Do przedziału wsiadł młody chłopak, na oko na pewno nie był jeszcze pełnoletni, z czapką nasuniętą niemal na czoło i białymi słuchawkami odznaczającymi się na czarnej bluzce, która kompletowała się z dziurawymi, jasnymi jeansami. Brązowe trapery skierował tak, by nie stykać się z butami Taehyunga, aby nie naginać jego przestrzeni osobistej. Obok niego usiadł jakiś starszy pan, wyciągnął gazetę i zaczął ją czytać. Jak to starsi panowie których Taehyung widział w pociągach, mieli to chyba we krwi. Zawsze ten sam poważny wąsik, skupiony wzrok i czarno-biały brukowiec. Wtedy miał na czym skupić swoją uwagę, bo dzięki braku wady widział bardzo dobrze literki tworzące dokument pod przyciągającym uwagę nagłówkiem. Jednak tego dnia było inaczej. Za nic nie mógł skierować swojej uwagi na to, co czytał starszy pan, bo młody siedzący przy oknie skutecznie przyciągał jego uwagę. Co robił w tym kierunku? Nic. No właśnie, to nic starczyło, by Taehyung skupił się na jego obyciu. Nie był nadzwyczajny... Ah. Był nadzwyczajny i to niesamowicie nadzwyczajny w swojej nadzwyczajności. W oczach krył się lekki strach, kiedy spoglądał jak za oknem umykają im drzewa, zostając gdzieś w oddali, coraz to ciemniejszej nocy. Ręce niepewnie tańczyły na kolanie rześki układ do rytmu piosenki którą słuchał. Nie no, dobra, gdyby Taehyung miał wybrać co w nim go najbardziej zainteresowało, to, oj tak, bardzo dziwna sprawa, ale wybrał by usta. Zabrzmiało jakby był perwersem, co nie? Ale tu nie o to chodziło. Taehyung lubił optymistów. A najbardziej tych optymistów, którzy byli wiecznie uśmiechnięci. I tu na usta pchało mu się pytanie: Nieznajomy, jak wygląda Twój uśmiech? Miał przed sobą godzinę drogi. Podobnie jak ten ciekawy chłopak, w końcu wsiadł do tego samego pociągu. Tą godzinę postanowił poświęcić by odpowiedzieć sobie na to pytanie. Tylko jak mógł to zrobić? Oj nie, Taehyung nie był z tych co zagadają o gumę do żucia i jechane z rozmową - sklei się bądź nie. On miał swoje sposoby. I musiał je wykorzystać. Pierwszy z nich wcielił w życie po chwili. Stuknął swoim białym nike trapery chłopaka i odwrócił automatycznie głowę by zakomunikować mu 'to nie ja, lecz zwróć na mnie uwagę'. Nie do końca zadziałało jak powinno, bo poczuł na sobie doszczętnie przestraszony wzrok młodszego. I na tym się skończyło. Pierwsza próba nie wypaliła. Kolejny pomysł natomiast musiał już wypalić, był tego pewny. Mama jego nim puściła go do Busanu, dała mu chusteczki które zamiast służyć mu do wycierania nosa, skutecznie to utrudniają. Mięta daje tak po nosie, że od razu się kicha, serialnie! Więc Taehyung rozpoczął wcielanie swojego nowego planu w życie. Udał, że chce wydmuchać nos, a przez intensywny zapach kichnął. Teraz chłopak na przeciwko powinien powiedzieć kulturalnie 'na zdrowie' z uśmiechem. Jednak, gburowaty starszy pan zrobił to za niego. Taehyung westchnął ciężko wraz z podziękowaniem za jakże miły gest, i rozprostował kości opierając się wygodnie i główkując dalej. Co zrobić by uzyskać uśmiech Nieznajomego? Pomysł na który wpadł z pewnością był ryzykowny, jednak wierzył w moc swojego przyjaznego usposobienia. Wyjął słuchawki z uszu i przesunął się bardziej na środek, by mieć łatwiejszy dostęp do gazety pana starszego.
- Przepraszam... - zaczął, i kontynuował gdy ten zwrócił na niego uwagę. - Co pan czyta, jeśli ja mogę wiedzieć?
- Aktualnie to te całe szmiry na temat sfałszowanych wyników w wyborach. - odpowiedział, a na jego popękane już przez wiek usta wkradł się cieplusi uśmiech.
- Ahh... Mam nadzieję, że nie jest pan z tych co to życie za politykę oddadzą? - Taehyung kontynuował swoją grę zerkając kątem oka na młodszego, który jeszcze się nie zainteresował.
- Skądże. Praca za biurkiem na zmianę z oczekiwaniem na emeryturę już tak mnie nudzi, że chociaż z tego mogę się pośmiać. - i rzeczywiście, na koniec dało się usłyszeć lekki śmiech.
- A co tu pisze...? - Taehyung schylił się jak najzabawniej potrafił by przeczytać główny nagłówek gazety, aż w końcu mu się udało. - O nie! Ona ma dziecko z fotoreporterem? To niedopuszczalne.
Udawana powaga rozśmieszyła mężczyznę, który wyprostował gazetę by Taehyung mógł czytać dalej.
- Gdybym ja tutaj był dziennikarzem, to ja bym pisał ciekawiej. - gra rozkręciła się na dobre w momencie gdy zaczął gestykulować. - Kot na ulicy Pokątnej nr. 16 ugrzązł na drzewie. Jego przeraźliwe miauczenie słyszała cała okolica, aż sąsiadce spod numeru 18 włosy stanęły dęba, powodując opadnięcie peruki na samo dno. Kto by się spodziewał, że nosi ona perukę?
Starszy pan którego imię pewnie Taehyung pozna na końcu opowieści zanosił się już radośnie śmiechem, co jakiś czas stukając w swoje kolano. Takie momenty dodawały chłopakowi skrzydeł na których unosiło się jego wielkie serduszko. I udało mu się zarobić zainteresowanie drugiego obecnego w tym przedziale, lecz jeszcze nie udało się skraść jego uśmiechu, który niesamowicie ciekawił Taehyunga.
- Lecz, wracając do kota. Akcja była naprawdę emocjonująca, emerytowany weteran spod 14 już utknął w oknie nie mogąc wyjść przez felerne drzwi, byleby tylko zobaczyć, czy mały kot którego imienia nikt nie zna zejdzie z drzewa. - powoli, powolutku... - Akcja skończyła się powodzeniem. NASA po chwili otrzymało zlecenie zrobienia zdjęcia z najlepszej satelity, bo strażak który okazał się homoseksualistą ściągnął kota z drzewa. A kot podziękował mu w języku włoskim.
Nie zdziwiłby się Taehyung, gdyby reszta przedziałów słyszała donośny śmiech starszego pana.
- O matko... Ubawiłeś mnie chłopcze do łez! - starszy pan zdjął okulary i starł łzę, należącą do tych szczęśliwszych. - Jeśli odbije mi na starość i założę własną drukarnię, zatrudnię Cię jako dziennikarza, masz to jak w banku.
- Dziękuję! - Taehyung pokiwał rześko głową i kątem oka ujrzał, że dobra atmosfera rozprzestrzeniła się.
Odwrócił głowę lekko w prawo i w jednym momencie zapomniał kim on tak właściwie jest. Gdyby ktoś się go spytał o dane kontaktowe, zacząłby do niego szprechać w języku niezrozumiałym dla obywatela Ziemi. Siedzenie w pociągu zdało się być jakieś bardziej miękkie, jakby powoli wciągało go by rozpuścił się w niesamowitej wygodzie. W brzuchu poczuł bardzo przyjemne uczucie, jakby kwiaty kwitły a motyle wychodziły z poczwarek by wzlecieć i swoimi kolorami zająć calutkie niebo. I widział tylko odpowiedź na swoje pytanie dnia, na którą nie chciał przestać spoglądać. Ten idealny uśmiech był czymś, na co chciał spoglądać każdego dnia, odkrywać od nowa, widzieć jak pięknie komponuje się z całością, która nie gasła przy samym uśmiechu, skądże; była dopasowana w każdej proporcji. Gdyby nie siedział, z pewnością padłby na glebę, bo poczuł jak kolana mu miękną. Wow...
- Taehyung jestem! - wypalił pierw jak to przystało witając się ze starszym panem.
- Min Lee, miło mi, panie dziennikarzu. - uśmiechnął się ściskając jego dłoń.
- Taehyung. - powtórzył wyciągając rękę ku cichemu chłopakowi, który niepewnie odpowiedział.
A Taehyung poczuł jak przechodzi przez niego prąd. 1000 wattów prosto do serca. To z pewnością nie było bezpieczne.
- Jungkook.
Jungkook. Jungkookie. Kookie. W zaledwie kilkunastu sekund echo odbijało się w głowie Taehyunga, powtarzając to imię, z jego niesamowitą barwą głosu.
- Ah, jak dobrze spędzić podróż w miłym towarzystwie... - zaczął, i ni stąd ni z owąd zza okna wyjawiła sie jego stacja. - No proszę... To minęło szybciej niż mogłem się spodziewać.
Po chwili cała trójka wyszła już z pociągu, zabierając wszystko co ze sobą mieli. Stanęli jeszcze takim składem przed odjeżdżającymi wagonami; trochę przypadkiem. Jungkook sprawdzał coś na komórce, a pan Min położył dłoń na ramieniu Taehyunga.
- Dziękuję, młody za umilenie mi jazdy. - uśmiechnął się ciepło. - Masz tu moją wizytówkę, w razie, gdybyś potrzebował adwokata.
- Zapamiętam! - tak oto wyglądało ich pożegnanie, i gdy Taehyung okręcił się na pięcie praktycznie spotkał twarz w twarz z właścicielem najpiękniejszego uśmiechu jaki dotychczas widział.
- Aish... Wybacz mi, źle stanąłem. - zaśmiał się lekko a Taehyung odpłynął pod jego głosem. - Aishhh! Znasz tu jakiś dobry hotel? Na jedną noc? Bo moi przyjaciele mają dzień opóźnienia i będą dopiero jutro, a miałem nocować u nich...
- Też będę widział się ze znajomymi jutro. - język wrócił mu do gęby naprawdę cudem. - Ale aktualnie mam tutaj wynajęte mieszkanie... Mogę Cię przenocować.
Taehyung zrobił coś, co przyszło mu pod wpływem impulsu, i chyba serce właśnie grało mu marsza na jakieś 4/4 w przyspieszonym tempie. A zmieniło rytm na jakiś dubstep gdy Jungkook zgodził się na propozycję.
- Skoro nie będzie to dla Ciebie problem... - malutki uśmiech. - To czemu nie, nie zajmuję dużo miejsca.
Jungkook lubił rysować, śpiewać, rapować, tańczyć, ćwiczyć i czytać komiksy. Urodził się właśnie w Busanie, ma starszego brata w wojsku. Bardzo lubi czarny, biały i czerwony. Lubi wszystko co ma w sobie mąkę. Słoneczną pogodę. Jungkook właśnie przekraczał próg mieszkania Taehyunga.
- Ładnie tu masz... - zauważył słusznie, w końcu Taehyung starał się z wystrojem.
- Dziękuję. - skinął głową i zamknął za sobą drzwi. - Rozgość się i czuj jak u siebie. Kuchnia na lewo wraz z moim pokojem, a mały salon na prawo. Pomiędzy znajdziesz łazienkę.
Chłopak raczej nie wyglądał na zagubionego w nowej sytuacji po otrzymaniu instrukcji od właściciela. Poszedł posłusznie do salonu i usiadł na krańcu kanapy, nie czując się mimo wszystko zbyt pewnie. Ale alkohol ośmiela ludzi, z takiego założenia wychodził Taehyung. Więc z barku wyciągnął wino i dwa kieliszki.
- Nawet jeśli, nie jesteś jeszcze prawnie w wieku na spożywanie alkoholu. - zaśmiał się lekko i po chwili wrócił do gościa z otwieraczem. - Przymknę na to oko.
- Spokojnie, osiemnaście lat skończę już we wrześniu. - chętnie przyglądał się jak korek daje upust czerwonemu trunkowi.
- W takim razie, jesteś już pełnoletni. - wzruszył ramionami ten starszy, który nie pamiętał nic z świętowania swojej pełnoletności.
Podsunął młodszemu lampkę wina napełnioną po samą górę, i sam nalał sobie tyle samo. Usiadł tuż obok niego i uśmiechnął się lekko, mocząc usta w napoju.
- A co, ze znajomymi to na imprezy będziesz pewnie chodził, nie?
- W sumie... Dawno nie byłem w Busanie, a rodzice teraz na wakacjach, więc spotkam się ze starymi znajomymi by jakoś, sam nie wiem, odnowić kontakt? Dawno się nie widzieliśmy, i chyba się za mną stęsknili.
Ciężko nie było stęsknić się za takim człowiekiem. Pewnie rozrywany był przez dziewczyny w swoim wieku. Czy młodsze. Czy starsze. Taehyung nawet chciał odpuścić sobie w wyobrażaniu, że może ma u znajomego-nieznajomego jakieś szanse. Hej, ale o czym on w ogóle myślał? Ten uśmiech zawrócił mu w głowie i żaden gps już mu nie pomoże.
- Ah... No widzisz, ja chyba należę do tych bad boy'ów, którzy przyjeżdżają do Busanu by się wybawić za wsze czasy. - uśmiechnął się, z namysłem, by jakoś zainteresować swoją osobą gościa.
- Zabierzesz mnie na jakąś imprezę? - spytał młodszy, a połowa kieliszka wypełniona była jeszcze czerwonym alkoholem, który znikał w bardzo szybkim tempie. - Jeśli... Jeśli oczywiście chcesz.
- Jasne. - Taehyung wyrwał małą karteczkę z pliku który leżał na stole, zapisał tam wyraźnie swój numer i bezpardonowo wcisnął ją do kieszeni Jungkooka. - Proszę bardzo, abyś nie zapomniał ani nie zgubił.
- Dziękuję, z pewnością zadzwonię. - powiedział doprawiając swoje słowa lekkim śmiechem.
Po czterech kieliszkach rozmowa kleiła się, a alkohol powoli uderzał do głowy. Jednak za namową młodszego Taehyung wyciągnął jeszcze jedną butelkę, białego, wytrawnego. Nie zostało spożyte tak wytrawnie jak powinno, bo odpuścili sobie nalewanie go do szkła, w końcu z gwinta wkradało się do krwi w ten mniej przyzwoity sposób. Jungkook opierał się wygodnie o swojego nowego znajomego, ten nawet nie odczuwał efektów bliskości, tylko co jakiś czas podpierał swoją głowę o jego ramię, nie z powodu, że była ciężka. Tak, o. Taki miał kaprys.
- Nie powinienem Cię tak rozpijać. - wydukał ten rzekomo bardziej odpowiedzialny, delektując się zapachem jego włosów. - Jesteś jeszcze na to za młody.
- Gadasz, hyung... - zaśmiał się Jungkook odchylając głowę do tyłu. - Jest super.
- Jutro nie wiem jak Ty dotrzesz do tych znajomych... - nie, Taehyung nie był tak trzeźwy jak mogłoby się wydawać.
- Po co mi znajomi, jak teraz mam Ciebie?
To tylko pijane gadanie; ta myśl nawiedziła umysł Taehyunga powodując, że niebezpiecznie zaszumiało mu w głowie, oraz dała o sobie znać nadzieja. Nie mógł się za mocno nastawiać, że wszystko następnego dnia rano będzie takie jak teraz. Ładne. Kolorowe. Szczęśliwe. Trochę przerywane przez ten szum w głowie, jednak on nie był teraz tak ważny, by traktować go jako problem pierwszego świata.
Kto by spodziewał, że ten jeden uśmiech, który ujrzał na tle okna w pociągu, za którym świat znikał, jednak uparcie udawał, że stanął, może tak wiele zmienić.
- Masz mnie? - odważył się na słowa, ignorując w tym momencie skutki alkoholu.
- Jesteś tu. I to naprawdę mi teraz starczy. - powiedział, próbując brzmiąc zrozumiale, gdy wiatr znikąd zawiał go w stronę starszego. - Sprawiasz, że czuję się dobrze.
- A na ogół jak się czujesz? - Taehyung pociągnął z gwinta kolejnego, dużego łyka.
Czuł perfumy których używał młodszy bardzo wyraźnie, i stan w którym był nie ułatwiał mu sprawy która teraz niesamowicie go dręczyła. Albowiem, trzymał się ciężko by zaraz nie zaatakować warg tego chłopaka, które tak zachęcały, nawilżone od trunku.
- Nie czuję się tak jak dobrze jak teraz... - zgubił gdzieś poprawną budowę zdania, jednak było to całkiem urocze. - A teraz czuję się nie-sam. Wiesz, hyung.
- Myślisz, że to sprawka alkoholu? - wymamrotał Taehyung, człowiek trzeźwy w życiu nie zrozumiałby co on próbował przekazać tym tokiem słów.
- Nie, alkohol nie powoduje, że jeden uśmiech... - zaczął znów odchylając głowę do tyłu, najwyraźniej mu się to spodobało i postanowił zrobić z tego sposób na poukładanie splątanych myśli. - Taki uśmiech który zobaczy się raz na milion lat, wciąż jest tak samo niesamowity, nawet po tyluuu kieliszkach.
Taehyung uśmiechnął się. Jungkook uśmiechnął się. Kto by pomyślał, że jeden uśmiech może tyle zmienić, w tak krótkim czasie?
Jednego dnia, siedzisz w pociągu który być może nie kieruje do przeznaczenia, jednak do miasta oddalonego kilometry od schronienia w skrzydłach rodziców, i tego samego znajdujesz kogoś, kogo szukasz przez całe swoje życie.
- Kto by pomyślał... - szepnął Taehyung, na podsumowanie swoich myśli mieszanych z winem, dającym o sobie znać.
- Hm? - młodszy zamrugał zabawnie oczami.
Słowa? Komu one były potrzebne. Odwaga sama przyszła w momencie gdy Taehyung potrzebował jej najbardziej. Procenty we krwi troszkę posunęły go do czynu który zapieczętował dzisiejszy wieczór. Podniósł się delikatnie podpierając na ręce, i zabawił odrobinę, zostawiając swój oddech na policzku młodszego, powodując, że ten przechylił głowę w jego stronę. Słowa stały się zbędne w ostateczności, gdy ich usta same do siebie dążyły, przyciąganie stało się silniejsze z minuty na minutę, a delikatny dotyk ich warg za moment miał przypieczętować wniosek do jakiego doszło i jedno i drugie. Taehyung, jako niecierpliwy dzieciak w ciele dziewiętnastolatka zrobił krok ostateczny, przyciągając młodszego dłonią, która spoczęła na jego karku, i z delikatnością zetknął ich usta, więżąc między nimi oddech. Pierw składał na jego wargach pocałunki lekkie, niczym muśnięcie skrzydeł jednego z motyli który ożywał w jego sercu. Obsypywał go nimi, niczym najszczerszym złotem, by nawet na moment nie poczuł się zlekceważony. Potem, bardziej dojrzale złączył ich wargi w czułym, doprawionym alkoholem i dozą namiętności pocałunku. Młodszy zadrżał lekko pod dłońmi Taehyunga, który objął go mocno przyciągając do siebie. Ten jeden uśmiech, skradziony w krótkiej chwili złączył właśnie w jedną całość dwie dusze, rozciągając w czasie ten pełen uczucia taniec. Oddali w nim chyba wszystko, czego nie umieli ubrać w słowa, i nawet nie potrzebowali się tak trudzić.
Nieme wyznanie uczuć trwało by jeszcze do samego rana, jednak gdy przenieśli się do pokoju gospodarza, alkohol znużył ich do takiego stopnia, że zasnęli w swoich ramionach, nie pozwalając, żeby jedno czy drugie przez długą noc czuło się samotne.
Kto by pomyślał, że jeden uśmiech może tyle zmienić?